Istoty ludzkie znajdują się w niewygodnej pozycji w kosmosie. Nasz aparat zmysłów nie jest w stanie widzieć ani słyszeć wszystkiego, co dzieje się wokół nas, podczas gdy nasz układ nerwowy może przetwarzać tylko ograniczoną ilość informacji. Jednak jesteśmy zwierzętami szukającymi wzorców, które próbują zrozumieć rzeczy wokół nas. Nic dziwnego, że zawsze staramy się szukać sensu wszystkiego i często tworzymy wyjaśnienia zjawisk, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Justin Benson oraz Aaron Moorheadnowy film , Coś w brudzieto wszystko o poszukiwaniu sensu, fantastyczny dodatek do odkrywania kosmicznych horrorów.

Coś w brudzie śledzi losy dwóch sąsiadów, którzy łączą siły, by nakręcić film dokumentalny po tym, jak byli świadkami paranormalnego zdarzenia. Koncepcja może nie brzmieć tak różnie od koncepcji Jordana Peele Nieale podczas gdy ten film był o spektaklu, Something in the Dirt to powolna eksploracja tego, jak każdy człowiek spędza swoje życie na szukaniu znaków. Po pierwsze, mamy Leviego (Bensona), człowieka, który wskakiwał i wyskakiwał z zakładów karnych i nigdy w życiu nie osiągnął zbyt wiele. Mimo to Levi jest skromny, optymistyczny i dokłada wszelkich starań, aby cieszyć się życiem, jak tylko może, dobrze znając swoją przeszłość, co czyni go toksycznym dla większości ludzi. Następnie mamy Johna (Moorhead), narcyz i egocentrycznego człowieka, który też nie radzi sobie tak dobrze w życiu, ale jest pewien, że jego inteligencja i wiedza mają służyć wyższym celom. Od samego początku ich związku oczywiste jest, że Levi i John nie mają ze sobą nic wspólnego. Mimo to, po zobaczeniu czegoś, czego nie potrafią wyjaśnić, wspólnie szukają znaków, mając nadzieję na odkrycie tajemnic wszechświata.

Wyprawa Levi i Johna jest dzielona z widzem, gdy oglądamy duet pracujący nad dokumentem i jego częściami, fragmentaryczną strukturą, która zmusza nas do zastanowienia się, co jest prawdziwe, a co nie. Ponieważ jeśli jest jasne, że w grę wchodzi jakaś nadprzyrodzona siła, ścieżka, którą podąża duet, nie zawsze pokazuje jasną ścieżkę. W końcu, chcąc rozwiązać kosmiczną zagadkę, Levi i John mogą pozwolić swojej wyobraźni wypełnić luki, które nie istnieją.

coś-w-brudzie
Obraz za pośrednictwem filmów XYZ

Istotą kosmicznego horroru jest uświadomienie sobie ludzkiej nieistotności. Nie jesteśmy niczym więcej jak pyłem we wszechświecie, chociaż staramy się myśleć, że każdy z nas jest w jakiś sposób wyjątkowy. Tak więc, kiedy jesteśmy zmuszeni do interakcji z rzeczami, których nie możemy kontrolować ani zrozumieć, zdajemy sobie sprawę, jak naprawdę jesteśmy mali. Coś w brudzie bada walkę o związanie niewytłumaczalnych sił z naszą wolą, tylko po to, by zdawać sobie sprawę, że na każdym kroku możemy nie podołać zadaniu.

Nie możemy zaprzeczyć, że są rzeczy, które wymykają się ludzkiemu rozumieniu – dlatego nauka idzie naprzód i zawsze będzie. Jednak, jako zwierzęta wyszukujące wzorce, nie pozwalamy, by rzeczy odchodziły. Tak więc w obliczu czegoś, czego nie możemy pojąć, zamiast zaakceptować naszą ignorancję, próbujemy znaleźć sens, szukając wskazówek, których tak naprawdę nie ma. I zaślepieni przez nasze ego, możemy nawet sfabrykować dowody na to, że mamy rację. To właśnie podróż Leviego i Johna w Something in the Dirtfilm, który wykorzystuje wypadek science-fiction, aby obnażyć działanie ludzkiego umysłu.

Przejmując kontrolę nad pisaniem, reżyserią, produkcją i aktorstwem w swoim filmie, Benson i Moorhead mogą upewnić się, że coś w brudzie skupia się całkowicie na dwóch bohaterach, podwajając się jako skrupulatnie złożone studium postaci. Jest coś fascynującego w przyziemnym podejściu Bensona i Moorhead do kręcenia filmów, a coś w brudzie może być najlepszym dodatkiem do fantastycznej kolekcji mrocznych opowieści o ludziach próbujących znaleźć sens w konfrontacji z tajemnicami, które wymykają się logice. Co zaskakujące, coś w brudzie nie chodzi o miłość.

coś-w-brudzie-justin-benson
Obraz za pośrednictwem filmów XYZ

Obie Rezolucja oraz Synchroniczny dotyczyły przyjaznej miłości i wykorzystywania nadprzyrodzonych wydarzeń jako narzędzi do ratowania ludzi, których kochamy. Nieskończony badał miłość braterską poprzez wspólną traumę i akceptację rzeczy, które istnieją poza rozumem. Wreszcie, Wiosna zajmował się romantyczną miłością, siłą natury tak niezrozumiałą, że nie mogą jej zakończyć nawet przeczące rzeczywistości objawienia. Jednak nie ma miłości między Levim i Johnem w Something in the Dirt. Są spętani przez los i pozostają razem tak długo, jak izolacja i wspólny cel zmuszają ich do ignorowania licznych czerwonych flag, które każdy z nich podnosi przed sobą. W rezultacie coś w brudzie wyróżnia się na tle poprzedniej pracy Bensona i Moorheada. Nic dziwnego, że kontakt z ludźmi okazuje się niebezpieczny w Something in the Dirtzamiast wzmacniać, odbiciem naszej niedawnej historii pandemii, kiedy nauczyliśmy się bać niewidzialnych niebezpieczeństw, które nas otaczały i które miały swój początek w nieostrożności innych ludzi.

Jako film, który powstał podczas pandemii, Something in the Dirt to także eksploracja samotności, która ma miejsce głównie w prawdziwym mieszkaniu Bensona. Odizolowani od reszty świata ze względu na swoje skomplikowane pochodzenie, Levi i John znajdują w sobie jedyne towarzystwo, jakie mogą znaleźć. I chociaż są okropnie dopasowani, robią wszystko, co w ich mocy, aby trzymać się razem, przynajmniej na chwilę. Inną opcją byłoby samotne zmierzenie się ze światem wrogim, okrutnym i pozbawionym sensu.

Firmy Benson i Moorhead zawsze potrafiły w pełni wykorzystać małe budżety i ograniczone przestrzenie. Niemniej jednak coś w brudzie to najbardziej minimalistyczny projekt, jaki kiedykolwiek stworzyli. Jeszcze coś w brudzie może być ich najbardziej ambitnym filmem, ponieważ poświęcają dwie godziny na dogłębne studium znaczenia jako głównego motoru ludzkiego życia. Sens sprawia, że ​​życie idzie naprzód, łączy nas i daje energię do dążenia do nowych rzeczy. Znaczenie także nas oddziela, tworzy konflikt i zmusza do rozpoznania własnej ignorancji. Znaczenie jest największą potęgą ludzkości, ale jest także naszym największym przekleństwem.

Ocena: B+

Coś w brudzie wejdzie do kin 4 listopada.