Poniżej znajdują się spoilery do sezonu 1, odcinka 9 Andora, „Nikt nie słucha!”, teraz transmitowanego na Disney+.

Andy Serkis zrobił spore wrażenie na Andorze w bardzo krótkim czasie. Jako Kino Loy — twardy, ale pragmatyczny przywódca więzienia w Narkina 5 — staje się kluczowym sojusznikiem Cassiana Andora na zakończenie sezonu 1, odcinka 9, „Nobody’s Listening!” Wygląd aktora jest godny uwagi, ponieważ jest jego drugim w Gwiezdnych Wojnach franczyzy, pamiętnie grając Supreme Leader Snoke w sequelu trylogii.

Rzeczywiście, pojawiły się teorie fanów, które rysują powiązania z dwoma postaciami, co może jeszcze się sprawdzić. Niezależnie od tego, postać to kolejny triumf w karierze Serkisa. Podczas gdy efekt specjalny i aktor mogli w naturalny sposób pasować do Snoke’a, sam bohater pozostał bez materiału. Kino Loy natomiast koryguje to niedopatrzenie, w dużej mierze z powodu całkowitego braku użycia CGI przez Serkisa.

Snoke był świetny, ale niewykorzystany złoczyńca z Gwiezdnych Wojen

Snoke

Gwiezdne Wojny mocno opierają się na postaciach CGI, tak często, że są oczekiwane. Serkis jest jednym z pionierów przedstawień CGI: zasłynął jako Gollum we Władcy Pierścieni trylogii i zebrania imponującej serii podobnych postaci w ciągu następnych 20 lat. Od takiego wykonawcy można oczekiwać postaci takiej jak Snoke, z jego nadnaturalnie zapadniętymi policzkami i czaszką gotową do zapadnięcia się w sobie. Nic dziwnego, że Serkis przyjął tę rolę, ani że wykonał z nią kolejny genialny występ.

Jak na ironię, sam Snoke jest postrzegany jako stracona szansa. Gwiezdne wojny: Część VIII – Ostatni Jedi rzucił dzwonkiem w publiczność, zabijając go, podczas gdy Gwiezdne Wojny: Epizod IX – The Rise of Skywalker uczynił go klonem Palpatine’a, używanego do torowania drogi do powrotu Imperatora. To sprawiło, że sam Snoke był niepokojąco słabo rozwinięty, niezależnie od narracyjnej konieczności. I chociaż wydajność Serkisa jest bez zarzutu, wygląd CGI postaci wyróżnia się teraz znacznie bardziej niż postać, którą ma przekazać.

Andor i Kino Loy przedstawiają Serkisa bez grafiki komputerowej

Andy Serkis

W porównaniu do Snoke’a Kino Loy nie wymaga efektów specjalnych, co jest zgodne z Andor’s bezsensowne podejście do uniwersum Gwiezdnych Wojen. Chociaż Serkis dał wiele występów podobnie pozbawionych dzwonków i gwizdów, są one na tyle rzadkie, że ten zasługuje na uwagę. Jest to szczególnie prawdziwe, gdy weźmiemy pod uwagę obciążoną skutkami naturę Gwiezdnych Wojen franczyzowa.

Na pokaz taki jak Andor, nowa postać Serkisa idealnie pasuje do zadania. Kino jest twardy i pragmatyczny, ale na swój sposób dba o dobro wspólne. Głosi cierpliwość, zachęcając pozostałych więźniów, aby trzymali głowy spuszczone i spokojnie spędzali czas, aż do zwolnienia warunkowego. To się zmienia w „Nikt nie słucha!” kiedy staje się jasne, że zwolnienie warunkowe to mit. Imperium zamierza zatrzymać ich tam w takiej czy innej formie, dopóki nie umrą. Serkis ujawnia wpływ na Loy prawie bez dialogu, ponieważ zdrada powoli ustępuje miejsca ponurej determinacji. Gdy Cassian pyta go o liczbę strażników, chętnie odpowiada.

To taki moment, w którym Andor kwitnie: ciężko uderzająca emocjonalna zapłata po powolnym rozwoju. W przypadku Serkis ma idealnego aktora, który mógłby to zrealizować, z postacią tak daleko od Snoke’a, jak tylko można. Pozbycie się CGI – co na początku wydaje się sprzeczne z intuicją – pokazuje, jak silny był zawsze Serkis. Nawet w najlepszym wydaniu technologia nadal opiera się na dobrym aktorze, który sprzeda postać. Dzięki Kino Serkis trafnie pokazuje dlaczego i przedstawia postać zarówno on, jak i Andor zasługują w tym procesie.

Nowe odcinki Andor transmitowane są w każdą środę na Disney+.